piątek, 23 maja 2014
Walka siódma.
Ostatnie dni były dla niej istnym koszmarem. Koszmarem, który się spełnił. Koszmarem, który był dla niej ciosem prosto w serce. Koszmarem, który nie miał prawa się nigdy wydarzyć. Koszmarem, którego nie życzyła nawet najgorszemu wrogowi. Koszmarem, który się spełnił. Koszmarem, który zrujnował wszystko.
Maks trafił do szpitala. Przypuszczenia lekarzy zaczęły się spełniać. Z każdym dniem tracił siły. Miał tylko sześć lat, a od czasu diagnozy minęło już kilka miesięcy. Choroba postępowała bardzo szybko. Zdecydowanie za szybko. Przez pobyt Maksa w szpitalu nie powiedziała Nicolasowi o niczym. Dalej był dla Maksa wujkiem. Bardzo dobrym wujkiem. Zanim Maks trafił do szpitala, cała trójka spędzała ze sobą dużo czasu. Ktoś z boku mógłby pomyśleć, że są szczęśliwą i kochającą się rodziną. Jednak tak nie było. Czy chciała tego? Bardzo. Chciała stworzyć swojemu synowi pełną rodzinę, ale to nie było takie proste.
Spędzała całe dnie w szpitalu. Powoli ją to wyniszczało.
Psychicznie jak i fizycznie. Powoli stawała się wrakiem człowieka. Czasami do szpitala wpadał Andrzej, a jeszcze częściej Nicolas. Wtedy, gdy ona już nie miała siły pobawić się lub rozśmieszyć Maksa, on ją zastępował i umiejętnie mu się to udawało. W szpitalu, który stał się ich drugim domem Andrzej, a w szczególności Nicolas, stali się dla niej podporą. Do tego drugiego w ostatnim czasie bardzo się zbliżyła.
Któregoś dnia Andrzej zaproponował, że zostanie z Maksem. Wtedy ona mogła chociaż przez chwilę odpocząć od tego wszystkiego w swoim domu. Nie nacieszyła się jednak długo samotnością, bo przyszedł do niej Nicolas. Po przyjacielskiej pogawędce wypalił kilka słów, których obawiała się najbardziej:
- Cholernie mi na Tobie zależy. Spróbujmy jeszcze raz. Przepraszam za wszystko...
- To nie jest czas na takie rozmowy.
- Daj mi jeszcze jedną szansę. Na pewno jej nie zmarnuje.
- Nie, ja nie potrafię. Proszę, zostaw mnie samą.
Po tych słowach z przygnębioną miną udał się ku wyjściu, ale zanim to uczynił wyszeptał jej do ucha:
- Kocham Cię i będę walczyć, nie zapomnij...
___________________________________
I siódemka za nami. Mam nadzieję, że chociaż po części Wam się podobała.
Turniej kwalifikacyjny we Wrocławiu za nami. Mamy komplet zwycięstw. Jednak w dzisiejszym meczu coś nie wyszło. Mam nadzieje, e jutro będziemy mogli cieszyć się ze zwycięstwa.
#GoPoland
do piątku.
Pozdrawiam Karolina
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ojeju..rozdział cudowny jak zawsze,ale czemu tak króciutko?
OdpowiedzUsuńUbolewam nad tym faktem,chciałam sie dłuzej nacieszyć,a nie xd
zapraszam na ostatni rozdział z życia Sary :-)
themoordeath.blogspot.com
No jak nie potrafisz, jak potrafisz, Lena?!
OdpowiedzUsuńAż mi się trochę szkoda Nicolasa zrobiło, nie wiem czemu...
A Maks? Tutaj nie będę nic pisać...
Niektóre rzeczy po prostu nas przerastają... ;p
Trochę szkoda mi Nicolasa, ale cieszy mnie fakt, że się nie poddał i będzie walczył dalej. On musi naprawdę bardzo ją kochać, a ona powinna przestać się bać i do niego wrócić, bo w końcu też coś do niego czuje. A w kwestii Maksia to jest to po prostu niesprawiedliwe, że takie rzeczy spotykają takie nixon niewinne osóbki.. Super rozdział i z niecierpliwością czekam na nexta ;*
OdpowiedzUsuńjak dla mnie ona już przesadza, powinna juz mu powiedziec, to nie uczciwe wobec niego jak i dla niej syna , ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem, że Lena przeżywa teraz bardzo trudne chwile, ale ona jakoś zaczyna mnie irytować. ;p Powinna powiedzieć Nicolasowi, zwłaszcza teraz. Amen.
OdpowiedzUsuńI tutaj moje dłonie klaszczą dla Nicolasa!
'Kocham Cię i będę walczyć, nie zapomnij...' i bardzo dobrze! Ja się cieszę i życzę Ci powodzenia, człowieku! :D
/ E.
Czemu go odtrąciła?! Naprawde jej nie ogarniam.... biedny maks ;/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Szkoda,że odtrąciła Nicolasa.Mogliby stworzyć rodzinę i spróbować na nowo.
OdpowiedzUsuńBiedny Maks,;c
Pozdrawiam i czekam na kolejny ;*
Szkoda Nico. Tak mu na Lenie zależy, a ona go odrzuca, chociaż ja i tak wiem, że w głębi serca i ona coś do niego czuje, oj tak! Może ma rację, że to nie moment na takie rozmowy, bo teraz najważniejszy jest Maks... i muszę ci powiedzieć, że wydaje mi się, że już nie ma dla niego ratunku, bo od kilku rozdziałów jego stan się wcale nie poprawia... och, obym się myliła i jakiś cud się stał!!!
OdpowiedzUsuńNie dziwię się Lenie, nie potrafiłabym teraz o takim czymś myśleć. Wiadome jest, że się nie podda! Martwię się o Maksa, przecież jego stan w ogóle się nie poprawia, jest coraz gorzej i boję się, że może stać się coś, czego nikt nie chce. Fajnie, że przy niej jest jeszcze Andrzej, dla niego też to nie jest łatwe. Przecież był z Maksem od narodzin małego, więc musi być do niego cholernie przywiązany! Czekam na kolejny. <3
OdpowiedzUsuńBiedulek... :( Aż łzy mi w oczach stanęły... Czemu on musi cierpieć?!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Lena ma takie wsparcie ze strony Andrzeja i Nico, ale denerwuje mnie, że jeszcze temu drugiemu nie powiedziała o tym, że ma on syna...
Czemu go odtrąciła? Tak jak powiedział, będzie walczył i oby się nie poddawał! :)
Pozdrawiam, Monika :*
____________
Wczorajszy mecz...no tak, coś nie wyszło, ale trzeba się podnieść i walczyć dalej! :) Trzymamy kciuki by dziś i jutro zainkasować wygraną :) !
A, i ubolewam nad tym, że nie ma transmisji.
http://onzawszebylprzymnie.blogspot.com/ zapraszam na 27 ;p
OdpowiedzUsuń